Maggie szła przede mną w krótkiej sukience do połowy ud. Na stopy wsunęła wysokie czarne szpilki z czerwoną podeszwą pasującą do sukienki. Odwróciła głowę w moją stronę, wysyłając mi promienny uśmiech. Jej buty przy każdym zetknięciu się z chodnikiem, wydawały głośny odgłos. Po chwili, muzyka zaczęła go zagłuszać.
- Rose, wydaję mi się, że ten klub będzie idealny - krzyknęła Maggie, jednocześnie wskazując palcem na migoczący różnorodnymi światłami budynek, z którego wydobywała się donośna muzyka odpowiednia do całonocnej zabawy.
- Świetnie - wymamrotałam rozgorączkowanie i poprawiłam czarną, błyszczącą, a także niewielką torebkę zawieszoną na moim ramieniu.
Dogoniłam swoją przyjaciółkę, lecz zaraz później znajdowałam się przed nią, pędząc do rozświetlonego budynku. Bez problemu ominęłam ochroniarza, który prawdopodobnie poprzez mój ubiór i wygląd ustalił, że posiadam więcej niż niecałe osiemnaście lat.
Przepchnęłam się przez dobrze bawiących się ludzi, dostrzegając przyjaciółkę dotrzymującą mi kroku. Dotarłam do baru i usiadłam przy ladzie, lustrując wzrokiem barmana wyglądającego dość dobrze w obcisłych czarnych rurkach i perfekcyjnie białej koszuli.
Wraz z Maggie, która przysiadła się obok mnie, zamówiłyśmy swoje ulubione drinki, a następnie odwróciłyśmy się w stronę tańczących postaci w oczekiwaniu na nasze zamówienia.
- Miłej zabawy - mruknął za naszymi plecami chrapliwym głosem barman i podał zamówione przez nas drinki umieszczając je na granitowej ladzie.
- Dziękujemy - odparłyśmy równocześnie, odwracając się w jego stronę, aby wypić swoje idealnie przygotowane napoje.
Delikatnie ułożyłam słomkę w swoich ustach i zaczęłam łagodnie ssać rurkę dzięki czemu orzeźwiający drink znalazł się w moich ustach. Odwróciłam głowę w przeciwnym kierunku od swojej przyjaciółki, obserwując innych ludzi siedzących obok nas.
- Maggie - zaśmiałam się ostrożnie i przeniosłam wzrok na swoją przyjaciółkę, dostrzegając puste miejsce, a także pozostawioną szklankę po jej krótkiej obecności. - Cóż, poproszę jeszcze raz to samo - zwróciłam się w stronę barmana, a na mojej twarzy mimowolnie rozprzestrzenił się uśmiech.
Kilkanaście miło spędzonych minut później, byłam już nieco pijana poprzez ilości drinków, które wlałam do swojego organizmu. Grzecznie zapłaciłam za siebie i przyjaciółkę, a następnie odeszłam od baru, wchodząc pomiędzy ogromną ilość szalejących ludzi. Zaczęłam również bawić się, niekontrolowanie ocierając się o ciała innych spoconych postaci.
Wyczuwając wstrząsające wibrację w torebce, wyciągnęłam komórkę z jej wnętrza, odblokowując ruchem palca ekran telefonu. Na wyświetlaczu pojawiła się informacja o jednej nowej wiadomości tekstowej. Otworzyłam ją, a na mojej twarzy wymalowała się wściekłość zmieszana z nutą smutku. Przed moimi oczami pojawiła się fotografia ukazująca mojego chłopaka całującego się z dziewczyną, która nie była mną, a przy zdjęciu widniał napis „Miłej zabawy w Kalifornii, bo jak widać twój chłopak także nieźle się bawi”. Oczywiście, nadawca był anonimowy.
- Rose, wydaję mi się, że ten klub będzie idealny - krzyknęła Maggie, jednocześnie wskazując palcem na migoczący różnorodnymi światłami budynek, z którego wydobywała się donośna muzyka odpowiednia do całonocnej zabawy.
- Świetnie - wymamrotałam rozgorączkowanie i poprawiłam czarną, błyszczącą, a także niewielką torebkę zawieszoną na moim ramieniu.
Dogoniłam swoją przyjaciółkę, lecz zaraz później znajdowałam się przed nią, pędząc do rozświetlonego budynku. Bez problemu ominęłam ochroniarza, który prawdopodobnie poprzez mój ubiór i wygląd ustalił, że posiadam więcej niż niecałe osiemnaście lat.
Przepchnęłam się przez dobrze bawiących się ludzi, dostrzegając przyjaciółkę dotrzymującą mi kroku. Dotarłam do baru i usiadłam przy ladzie, lustrując wzrokiem barmana wyglądającego dość dobrze w obcisłych czarnych rurkach i perfekcyjnie białej koszuli.
Wraz z Maggie, która przysiadła się obok mnie, zamówiłyśmy swoje ulubione drinki, a następnie odwróciłyśmy się w stronę tańczących postaci w oczekiwaniu na nasze zamówienia.
- Miłej zabawy - mruknął za naszymi plecami chrapliwym głosem barman i podał zamówione przez nas drinki umieszczając je na granitowej ladzie.
- Dziękujemy - odparłyśmy równocześnie, odwracając się w jego stronę, aby wypić swoje idealnie przygotowane napoje.
Delikatnie ułożyłam słomkę w swoich ustach i zaczęłam łagodnie ssać rurkę dzięki czemu orzeźwiający drink znalazł się w moich ustach. Odwróciłam głowę w przeciwnym kierunku od swojej przyjaciółki, obserwując innych ludzi siedzących obok nas.
- Maggie - zaśmiałam się ostrożnie i przeniosłam wzrok na swoją przyjaciółkę, dostrzegając puste miejsce, a także pozostawioną szklankę po jej krótkiej obecności. - Cóż, poproszę jeszcze raz to samo - zwróciłam się w stronę barmana, a na mojej twarzy mimowolnie rozprzestrzenił się uśmiech.
Kilkanaście miło spędzonych minut później, byłam już nieco pijana poprzez ilości drinków, które wlałam do swojego organizmu. Grzecznie zapłaciłam za siebie i przyjaciółkę, a następnie odeszłam od baru, wchodząc pomiędzy ogromną ilość szalejących ludzi. Zaczęłam również bawić się, niekontrolowanie ocierając się o ciała innych spoconych postaci.
Wyczuwając wstrząsające wibrację w torebce, wyciągnęłam komórkę z jej wnętrza, odblokowując ruchem palca ekran telefonu. Na wyświetlaczu pojawiła się informacja o jednej nowej wiadomości tekstowej. Otworzyłam ją, a na mojej twarzy wymalowała się wściekłość zmieszana z nutą smutku. Przed moimi oczami pojawiła się fotografia ukazująca mojego chłopaka całującego się z dziewczyną, która nie była mną, a przy zdjęciu widniał napis „Miłej zabawy w Kalifornii, bo jak widać twój chłopak także nieźle się bawi”. Oczywiście, nadawca był anonimowy.
Mimowolnie słona ciecz opuściła moje brązowe, zaszklone łzami
tęczówki. Z całkowitą złością wrzuciłam telefon do torebki, szukając swojej
przyjaciółki pośród tłumu głośnych, tańczących i oblanych potem ludzi. Kiedy
wzrokiem napotkałam swoją przyjaciółkę tańczącą z równie pochłoniętym alkoholem
facetem, natychmiast podbiegłam do niej, obijając się o spocone działa różnych
istot.
- Magg, błagam, chodźmy stąd – krzyknęłam rozpaczliwym
głosem wprost do jej ucha, starając się zagłuszyć głośno grającą muzykę. – Potrzebuję
cię.
- Nie teraz, Rose – odsunęła mnie od siebie, ponownie
zatapiając się w tańcu z nieznajomym.
Niekontrolowanie pociągnęłam nosem i skierowałam się do
wyjścia w celu opuszczenia klubu. Nie miałam najmniejszej siły, aby prosić
Maggie lub co gorsza rozpętać kłótnie. Planuję przeprowadzić z nią poważną
pogawędkę nazajutrz, jeżeli będzie w stanie wstać po dzisiejszej przygodzie z
alkoholem i prawdopodobnie nowo poznanym facetem. Przygryzłam swoją wargę,
obawiając się, że zrobiłam to zbyt mocno, ponieważ poczułam metaliczny smak
krwi w swoich ustach. Jęknęłam do siebie, kiedy niespostrzeżenie znalazłam się
na zewnątrz, przed klubem, z którego wypływały donośne dźwięki muzyki i dobrze
bawiących się ludzi.
Delikatnie usiadłam na ziemi zaraz obok stojącej na chodniku
ogromnej doniczki z różnorodnymi kwiatami i przyciągnęłam swoje obolałe kolana
do klatki piersiowej, z wolna kładąc na nich głowę wypełnioną ogromną ilością
alkoholu.
Nie jest pisane mi płakać przez faceta, ale nie mogłam
poradzić sobie ze swoimi emocjami, które zaprzątały cały mój umysł i przejęły
całkowitą kontrolę nad moim ciałem. W ułamku następnej przepełnionej smutkiem
minuty poczułam ciepło emitujące z drugiego ciała. Uniosłam wzrok, by sprawdzić
kto znajduję się nade mną. Niestety poprzez ciemność i przepełnione łzami oczy
nie mogłam dostrzec kim była osoba, która jako jedyna przejęła się moją
krótkotrwałą depresją.
- Dlaczego płaczesz? – wychrypiał donośnym i jednocześnie
niskim głosem, dzięki czemu spostrzegłam, że osoba znajdująca się nad moim
ciałem jest płci męskiej.
Minęło kolejne kilkadziesiąt sekund, a ja wciąż nie miałam pojęcia
czy odpowiedzieć nieznajomemu i przyjąć pomoc, którą prawdopodobnie planuje mi
zaproponować. W końcu podniosłam się za pomocą jego dłoni, a następnie
otrzepałam wolną ręką swój tyłek z brudu spowodowanego poprzez bezpośrednie siedzenie
na chłodnej ziemi.
- Wszystko w porządku? – ścisnął moją dłoń jeszcze mocniej,
kiedy straciłam równowagę i niemal upadłam na twarde podłoże.
Natychmiast wysunęłam dłoń z jego uścisku i odwróciłam się,
chcąc wrócić do klubu i poszukać mojej przyjaciółki zanim zostanę zgwałcona lub
zabita, co mimo wszystko nie było moim pragnieniem. Zanim zdążyłam odejść, nieznajomy przyciągnął
mnie do siebie, a następnie odwrócił moje ciało w swoją stronę, najwyraźniej
nie chcąc, abym tak szybko opuściła jego towarzystwo.
- Nie bój się. Chcę ci tylko pomóc. Pójdziemy do pobliskiego
baru i napijemy się czegoś, ponieważ nie wyglądasz zbyt dobrze – stwierdził,
lustrując mnie wzrokiem. – Poza tym płakałaś, jeśli zostaniesz na dworze dłużej
skończy się to przeziębieniem.
Po kilku minutach namysłu, nareszcie zgodziłam się odejść z
nieznajomym, nie zawracając sobie głowy zbędnymi myślami. Nie byłabym w stanie
zrobić tego w rodzinnym mieście, lecz jestem na wakacjach. Tutaj dziewczyny
wybierają się do łóżka z facetami, którymi poznały kilka minut temu, więc
dlaczego miałabym odmówić z pozoru sympatycznemu kolesiowi? Zmierzyłam go
wzrokiem, dostrzegając kaptur mocno zaciśnięty na jego głowie. W pierwszej
minucie, delikatnie mnie to zniechęciło, ale następnie uświadomiłam sobie, że
jest noc i nawet w płonącej słońcem Kalifornii zrobiło się w pewnym stopniu
zimniej.
Nareszcie skinęłam twierdząco głową, nie będąc w stanie
powiedzieć niczego poprzez długi i niekontrolowany płacz, który miał miejsce
kilka minut temu. Otarłam ostatnie łzy ze swoich zaszklonych oczu i
zaczerwienionych policzków, a następnie ujęłam delikatnie dłoń nieznajomego, pozwalając
zaprowadzić mnie do miejsca, w którym mieliśmy miło spędzić pozostałą część
nieszczęsnego wieczoru.
- Przyjechałeś tutaj na wakacje? - mruknęłam niezbyt głośno, ocierając ostatnią szklistą łzę, która zatrzymała się na mojej szczęce.
- Tak.
Przez całe nasze spotkanie ciekawiło mnie, dlaczego chłopak nie patrzył na mnie dłużej niż kilka sekund. Zawsze szybko odwracał swoje palące spojrzenie z mojej wciąż zaróżowionej twarzy, zanim zdążyłam przyjrzeć się kształtom jego kości policzkowych.
Nagle zza zakrętu, wyłonił się świecący napis informujący o tym, że bar jest otwarty całodobowo.
- Wejdziemy?
- Tak, myślę, że to miejsce będzie w porządku - rzuciłam mu niepewny uśmiech, licząc na to, że dzięki temu zachęcę go do dalszej rozmowy.
Przekroczyliśmy próg skromnego szarego budynku, z którego wypływała głośna muzyka. Oprócz starszej pary tańczącej w kącie zupełnie nie do rytmu piosenki, która akurat się zaczynała, wszyscy tylko siedzieli i popijali drinki. Zajęliśmy miejsca przy oknie, po czym zawołaliśmy kelnerkę. Kobieta w krótkiej koralowej spódnicy podeszła do nas radosnym krokiem.
- Czego chcielibyście się napić? - jej skrzeczący głos odbił się echem wiele razy w mojej głowie, przez co chciałam szarpnąć za jej koszulkę w paski, a następnie wyrzucić przez wielkie okno znajdujące się po mojej lewej stronie.
- Czego byś się napiła? - chłopak nadal siedział w kapturze, chociaż ciepło bijące od wielu pijanych osób było nie do wytrzymania.
- Czegokolwiek - odwróciłam spojrzenie od wszystkiego co znajdywało się w lokalu, skupiając je na błyszczących światłach w oddali za oknem.
Słysząc odgłos stukania damskich butów o podłogę, mogłam stwierdzić, że kelnerka oddaliła się, aby przynieść nam zamówienie.
- Więc opowiesz mi co się stało? Przecież nie płakałaś bez powodu - mruknął cicho, patrząc na mój profil.
- Zaraz, zaraz - wymamrotałam, odwracając głowę znów wprost i śmiejąc się cicho pod nosem - Liczysz na to, że opowiem ci o całym swoim życiu, znając cię parę sekund? Nawet wiem jak masz na imię.
- Nie oczekuje od ciebie, żebyś opowiedziała mi wszystko. Chcę tylko ci pomóc, naprawdę.
Zaczęłam zastanawiać się nad propozycją nastolatka, kiedy brunetka z dwiema szklankami zaczęła się zbliżać do nas.
- Proszę bardzo - próbowała być miła, lecz szybko pozbyłam się uśmiechu z jej twarzy, wysyłając jej surowe spojrzenie.
- No dobrze, chyba jednak mogę opowiedzieć ci część mojej historii - przerwałam, aby napić się kolorowego napoju - Przyjechałam z moją przyjaciółką na wakacje, aby odpocząć od całego naszego dotychczasowego życia. Dziś postanowiłyśmy pójść się zbawić, ale po jakimś czasie dostałam smsa od anonimowego nadawcy, a do niego było dołączone zdjęcie, na którym mój chłopak całuje się z inną dziewczyną.
- I dlatego płakałaś? - uniósł pytająco brwi, a jego głos brzmiał jakby w ułamku kolejnej sekundy miał się roześmiać. - Istnieją na świecie ważniejsze rzeczy.
Wyprowadziło mnie to z równowagi. Opowiedziałam mu o jednym ze swoich najmniejszych problemów, a on prawdopodobnie daje mi do zrozumienia, że nie mam powodów do wylewania łez, ponieważ wszystko wokół mnie jest idealne. Zacisnęłam dosadnie pięści i natychmiast podniosłam się z niewygodnego drewnianego krzesła, posyłając mu śmiertelnie przerażające spojrzenie.
- Istnieją ważniejsze rzeczy? Naprawdę? Akurat o tym wiem najlepiej. Moja mama nie żyje, a mój tata jest alkoholikiem nie dbającym kompletnie o rodzinę. Muszę troszczyć się o swoje rodzeństwo, które nie ma co jeść. Robię rzeczy, których nie chcę robić i nigdy nie chciałam - powiedziałam monotonnie z ogromną wściekłością w oczach. - Idę do toalety - burknęłam po krótkiej chwili i mocno chwytając swoją torebkę, ruszyłam w stronę łazienki.
Justin Bieber's POV:
Patrząc nad odchodzącą powoli Rose, zacząłem intensywnie zastanawiać się nad jej krótkim wyznaniem. Być może była ogromnie niewychowaną i niemiłą dziewczyną, ale miała ku temu swoje powody.
Kiedy miałem okazję zobaczyć ją płaczącą przed klubem, pomyślałem, że świetnym pomysłem będzie dowiedzieć się o jej problemach, aby później móc jej to wypominać, lecz teraz moim celem jest zupełnie co innego. Doprawdy poczułem wcześniej nieznane mi uczucie w sercu prawdopodobnie sygnalizujące o współczuciu.
Przeniosłem wzrok w stronę łazienek, aby upewnić się, czy Rose wciąż jest w środku, a następnie ściągnąłem kaptur, chcąc choć na minimalną chwilę odetchnąć.
Odwróciłem głowę w stronę perfekcyjnie wypolerowanego okna i wziąłem głęboki wdech, obserwując zmęczonych zabawą, a także alkoholem ludzi, którzy prawdopodobnie po nocnej zabawie wracali do domu.
- O mój Boże - usłyszałem piszczący głos tuż obok siebie, przez co uświadomiłem sobie, że Rose wróciła do stolika wcześniej niż się spodziewałem. Z wolna skierowałem się w jej stronę i zacisnąłem dosadnie powieki, przygotowując się na zasłużone spoliczkowanie. - Jesteś gnojem - warknęła donośnie i opuściła swoją wcześniej podniesioną rękę.
- Rose, to nie tak - umieściłem dłoń na swojej twarzy i mocno ją przetarłem, jednocześnie wypuszczając z siebie westchnienie.
- Proszę bardzo, teraz możesz iść powiedzieć wszystkim o moich problemach - zaczęła krzyczeć, a w jej brązowych tęczówkach ponownie pojawiły się śladowe ilości łez. - Zemścij się na mnie - mruknęła i odwróciła się, chcąc odejść w stronę drzwi.
Złapałem jej dłoń i przyciągnąłem do siebie, odrywając ją od pomysłu opuszczenia niedużego budynku. Pragnąłem uświadomić jej, że moim celem nie jest zniszczenie jej pełnego cierpienia życia.
- Nie chcę nikomu tego mówić - powiedziałem uspokajającym tonem i puściłem jej dłoń, a następnie podniosłem się, zrównując jej twarz ze swoją. - Posłuchaj, chciałbym ci tylko pomóc. Nie powinnaś robić tego, co aktualnie robisz. Pożyczę ci pieniądze, nie jest to dla mnie żadnym problemem - podniosłem delikatnie brwi, wyczekując jej reakcji.
- Żartujesz sobie? - zadrwiła, kręcąc głową z niedowierzaniem. - Nie potrzebuję twojej pomocy. Jesteś nadętym, bogatym dzieciakiem i dostajesz wszystko czego chcesz. Daj spokój, zapomnij o tym wszystkim, wróć do bycia perfekcyjnym i swojego równie idealnego życia.
- Idealnego życia? - zassałem dolną wargę, patrząc w jej doskonałego koloru oczy. - Mam bogatych rodziców, zgadza się, ale to nie znaczy, że moje życie przypomina bajkę, Rose. Wraz ze swoimi znajomymi wciąż śmiejesz się ze mnie i na każdym kroku uprzykrzasz mi życie, a tak naprawdę nic ci nie zrobiłem. Nie mam nikogo, jestem samotny. Rodzice bardziej kochają pieniądze niż mnie i całkowicie nie obchodzi ich to, czy żyję. Nie mam przyjaciół i przy dzisiejszej kolacji, doskonale wszystko potwierdziłaś, wyjaśniając dlaczego ich nie posiadam. Nic ci nie zrobiłem, nie masz prawa traktować mnie jak śmiecia - krzyknąłem, całkowicie nie kontrolując swoich nabrzmiałych emocji.
- Wychodzę - mruknęła skrycie i skierowała swoje drobne ciało w stronę szklanych drzwi, jakby kompletnie nie dotarły do niej słowa, które wypłynęły z moich ust.
I mamy nowy rozdział!
Jesteście najlepsi na świecie.
Wszystkie komentarze, które piszecie są wspaniałe i bardzo wam za nie dziękujemy.
Kolejny rozdział postaramy się dodać o wiele szybciej.
Kochamy was i dziękujemy.
- Tak.
Przez całe nasze spotkanie ciekawiło mnie, dlaczego chłopak nie patrzył na mnie dłużej niż kilka sekund. Zawsze szybko odwracał swoje palące spojrzenie z mojej wciąż zaróżowionej twarzy, zanim zdążyłam przyjrzeć się kształtom jego kości policzkowych.
Nagle zza zakrętu, wyłonił się świecący napis informujący o tym, że bar jest otwarty całodobowo.
- Wejdziemy?
- Tak, myślę, że to miejsce będzie w porządku - rzuciłam mu niepewny uśmiech, licząc na to, że dzięki temu zachęcę go do dalszej rozmowy.
Przekroczyliśmy próg skromnego szarego budynku, z którego wypływała głośna muzyka. Oprócz starszej pary tańczącej w kącie zupełnie nie do rytmu piosenki, która akurat się zaczynała, wszyscy tylko siedzieli i popijali drinki. Zajęliśmy miejsca przy oknie, po czym zawołaliśmy kelnerkę. Kobieta w krótkiej koralowej spódnicy podeszła do nas radosnym krokiem.
- Czego chcielibyście się napić? - jej skrzeczący głos odbił się echem wiele razy w mojej głowie, przez co chciałam szarpnąć za jej koszulkę w paski, a następnie wyrzucić przez wielkie okno znajdujące się po mojej lewej stronie.
- Czego byś się napiła? - chłopak nadal siedział w kapturze, chociaż ciepło bijące od wielu pijanych osób było nie do wytrzymania.
- Czegokolwiek - odwróciłam spojrzenie od wszystkiego co znajdywało się w lokalu, skupiając je na błyszczących światłach w oddali za oknem.
Słysząc odgłos stukania damskich butów o podłogę, mogłam stwierdzić, że kelnerka oddaliła się, aby przynieść nam zamówienie.
- Więc opowiesz mi co się stało? Przecież nie płakałaś bez powodu - mruknął cicho, patrząc na mój profil.
- Zaraz, zaraz - wymamrotałam, odwracając głowę znów wprost i śmiejąc się cicho pod nosem - Liczysz na to, że opowiem ci o całym swoim życiu, znając cię parę sekund? Nawet wiem jak masz na imię.
- Nie oczekuje od ciebie, żebyś opowiedziała mi wszystko. Chcę tylko ci pomóc, naprawdę.
Zaczęłam zastanawiać się nad propozycją nastolatka, kiedy brunetka z dwiema szklankami zaczęła się zbliżać do nas.
- Proszę bardzo - próbowała być miła, lecz szybko pozbyłam się uśmiechu z jej twarzy, wysyłając jej surowe spojrzenie.
- No dobrze, chyba jednak mogę opowiedzieć ci część mojej historii - przerwałam, aby napić się kolorowego napoju - Przyjechałam z moją przyjaciółką na wakacje, aby odpocząć od całego naszego dotychczasowego życia. Dziś postanowiłyśmy pójść się zbawić, ale po jakimś czasie dostałam smsa od anonimowego nadawcy, a do niego było dołączone zdjęcie, na którym mój chłopak całuje się z inną dziewczyną.
- I dlatego płakałaś? - uniósł pytająco brwi, a jego głos brzmiał jakby w ułamku kolejnej sekundy miał się roześmiać. - Istnieją na świecie ważniejsze rzeczy.
Wyprowadziło mnie to z równowagi. Opowiedziałam mu o jednym ze swoich najmniejszych problemów, a on prawdopodobnie daje mi do zrozumienia, że nie mam powodów do wylewania łez, ponieważ wszystko wokół mnie jest idealne. Zacisnęłam dosadnie pięści i natychmiast podniosłam się z niewygodnego drewnianego krzesła, posyłając mu śmiertelnie przerażające spojrzenie.
- Istnieją ważniejsze rzeczy? Naprawdę? Akurat o tym wiem najlepiej. Moja mama nie żyje, a mój tata jest alkoholikiem nie dbającym kompletnie o rodzinę. Muszę troszczyć się o swoje rodzeństwo, które nie ma co jeść. Robię rzeczy, których nie chcę robić i nigdy nie chciałam - powiedziałam monotonnie z ogromną wściekłością w oczach. - Idę do toalety - burknęłam po krótkiej chwili i mocno chwytając swoją torebkę, ruszyłam w stronę łazienki.
Patrząc nad odchodzącą powoli Rose, zacząłem intensywnie zastanawiać się nad jej krótkim wyznaniem. Być może była ogromnie niewychowaną i niemiłą dziewczyną, ale miała ku temu swoje powody.
Kiedy miałem okazję zobaczyć ją płaczącą przed klubem, pomyślałem, że świetnym pomysłem będzie dowiedzieć się o jej problemach, aby później móc jej to wypominać, lecz teraz moim celem jest zupełnie co innego. Doprawdy poczułem wcześniej nieznane mi uczucie w sercu prawdopodobnie sygnalizujące o współczuciu.
Przeniosłem wzrok w stronę łazienek, aby upewnić się, czy Rose wciąż jest w środku, a następnie ściągnąłem kaptur, chcąc choć na minimalną chwilę odetchnąć.
Odwróciłem głowę w stronę perfekcyjnie wypolerowanego okna i wziąłem głęboki wdech, obserwując zmęczonych zabawą, a także alkoholem ludzi, którzy prawdopodobnie po nocnej zabawie wracali do domu.
- O mój Boże - usłyszałem piszczący głos tuż obok siebie, przez co uświadomiłem sobie, że Rose wróciła do stolika wcześniej niż się spodziewałem. Z wolna skierowałem się w jej stronę i zacisnąłem dosadnie powieki, przygotowując się na zasłużone spoliczkowanie. - Jesteś gnojem - warknęła donośnie i opuściła swoją wcześniej podniesioną rękę.
- Rose, to nie tak - umieściłem dłoń na swojej twarzy i mocno ją przetarłem, jednocześnie wypuszczając z siebie westchnienie.
- Proszę bardzo, teraz możesz iść powiedzieć wszystkim o moich problemach - zaczęła krzyczeć, a w jej brązowych tęczówkach ponownie pojawiły się śladowe ilości łez. - Zemścij się na mnie - mruknęła i odwróciła się, chcąc odejść w stronę drzwi.
Złapałem jej dłoń i przyciągnąłem do siebie, odrywając ją od pomysłu opuszczenia niedużego budynku. Pragnąłem uświadomić jej, że moim celem nie jest zniszczenie jej pełnego cierpienia życia.
- Nie chcę nikomu tego mówić - powiedziałem uspokajającym tonem i puściłem jej dłoń, a następnie podniosłem się, zrównując jej twarz ze swoją. - Posłuchaj, chciałbym ci tylko pomóc. Nie powinnaś robić tego, co aktualnie robisz. Pożyczę ci pieniądze, nie jest to dla mnie żadnym problemem - podniosłem delikatnie brwi, wyczekując jej reakcji.
- Żartujesz sobie? - zadrwiła, kręcąc głową z niedowierzaniem. - Nie potrzebuję twojej pomocy. Jesteś nadętym, bogatym dzieciakiem i dostajesz wszystko czego chcesz. Daj spokój, zapomnij o tym wszystkim, wróć do bycia perfekcyjnym i swojego równie idealnego życia.
- Idealnego życia? - zassałem dolną wargę, patrząc w jej doskonałego koloru oczy. - Mam bogatych rodziców, zgadza się, ale to nie znaczy, że moje życie przypomina bajkę, Rose. Wraz ze swoimi znajomymi wciąż śmiejesz się ze mnie i na każdym kroku uprzykrzasz mi życie, a tak naprawdę nic ci nie zrobiłem. Nie mam nikogo, jestem samotny. Rodzice bardziej kochają pieniądze niż mnie i całkowicie nie obchodzi ich to, czy żyję. Nie mam przyjaciół i przy dzisiejszej kolacji, doskonale wszystko potwierdziłaś, wyjaśniając dlaczego ich nie posiadam. Nic ci nie zrobiłem, nie masz prawa traktować mnie jak śmiecia - krzyknąłem, całkowicie nie kontrolując swoich nabrzmiałych emocji.
- Wychodzę - mruknęła skrycie i skierowała swoje drobne ciało w stronę szklanych drzwi, jakby kompletnie nie dotarły do niej słowa, które wypłynęły z moich ust.
Jesteście najlepsi na świecie.
Wszystkie komentarze, które piszecie są wspaniałe i bardzo wam za nie dziękujemy.
Kolejny rozdział postaramy się dodać o wiele szybciej.
Kochamy was i dziękujemy.
tak bardzo chciałabym, żeby byli razem, dlaczego? nie mam pojęcia... ale w to wierze! + cudowny rozdział, love <3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział! :D
OdpowiedzUsuń@biebseex
Świetny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na nexta! *.*
Też was kochamy! <3 A rozdział świetny!Czekam na następny!
OdpowiedzUsuń♥♥♥
OdpowiedzUsuńZajebisty... ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn
cudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;) już nie mogę doczekać się następnego ♥
OdpowiedzUsuńmmm <3 / @ilovenightx
OdpowiedzUsuńGENIALNY ROZDZIAŁ . Czekam na kolejny . Mam nadzieje, że Rose zrozumiała Justina, a on ja i bd razem . :) Haha tak wiem jestem dziwna . ;p
OdpowiedzUsuńbooooze chce nastepny<3
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie. Jest całkiem inne, szczerze, to zaintrygowało mnie. Czekam na kolejny rozdział. ;***
OdpowiedzUsuńFajne . Jest inne , takie niecodzienne i bardzo miło mi sio czyta , nie ukrywam , że oczywiście robi papkę z mózgu . :D
OdpowiedzUsuńAle mam jedno , ale . A mianowicie ; błagam zmień kolor czcionki , bo na prawdę trzeba się dobrze przyjrzeć żeby coś przeczytać i wszystko się zlewa . A taak to wszystko jest bez zarzutu . ;)
Powodzenia i czekam na następny . ;)
Aaa ... i zapraszam również na moje ff o Justinie . ;)
http://without-inhibitions-fanfictionjb.blogspot.com/
swietne opowiadanie <3<3<3 takie inne niz wszystkie innne opowiadania .. zniecierpliwoscia czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńBoskii <3
OdpowiedzUsuńcudo :D
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest genialne ! Bardzo wam dziękuję za to że jest pisane <33
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny !
Potrzebujesz dobrego zwiastunu lub nagłówka dla twojego bloga ?
OdpowiedzUsuńZajrzyj do nas !
Najlepsze nagłówki - naglowkarnia.blogspot.com
Cudowne zwiastuny - mania-zwiast.blogspot.com [ZAMÓW U NIEIDEALNEJ - NIE POŻAŁUJESZ !]
Świetny! Dajesz next! <3
OdpowiedzUsuń@1DMyDreaaam
Mam nadzieje ze rozdzialy beda czesciej bo sa świetne!
OdpowiedzUsuńRose choć trochę powinna zrozumieć Justina.... I dać sobie pomóc chociaż troche
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tym opowiadaniu *.*
OdpowiedzUsuńO MOJ BOZE UWIELBIAAAAAM
OdpowiedzUsuńCzekałam na coś takiego jak w tym rozdziale od samego początku ;D czyli, jak się zastanowić niezbyt długo ;P no ale jest cudownie, kocham was <3
OdpowiedzUsuńMożecie wpaść też do mnie ;3 Dopiero zaczynam więc jest ciężko:http://the-biggest-secret-i-love-you-bieber.blogspot.com
http://explosive-fanfiction.blogspot.com/ - niall
OdpowiedzUsuń♥♥♥
OdpowiedzUsuńO ja cie pierdziele.. Ten rozdział jest ekstra!! Kocham to opowiadanie!! Jest lepsze niż niejedno tłumaczenie, które czytam, a czytam ich baaardzo dużo :) Czekam niecierpliwie na nn :**
OdpowiedzUsuń@Epic40713354 <3
swietne!
OdpowiedzUsuńboski *.*
OdpowiedzUsuńJejku kocham to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za pisanie <333
Jest CUDOWNE !!
OdpowiedzUsuńWy jesteście CUDOWNE !
Bardzo bardzo bardzo dziękuję za pisanie <333
Ehhh no kurde, szkoda mi tak strasznie ich. Justin jest taki samotny, a Rose musi się zajmować rodzeństwem. Czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńŚwietny. ;)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział. Dobrze napisane, ale tak jak ktoś wyżej napisał, trzeba się dobrze przyjrzeć żeby coś przeczytać.
OdpowiedzUsuńRose to suka.
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńkocham kocham kocham piękny następny proszę♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńjest wspaniale muszą być razem <3
OdpowiedzUsuńHeej mogłabyś zmienić czcionke na ciemniejszą? bo nosze okulary i trichu źle mi sie czyta a kocham to opowiadanie <3 z góry dziękuje ! ;)
OdpowiedzUsuńMi również źle się czyta tak jasną czcionkę.
Usuń